Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Ale ze sprawdzanie plecaków na bramie to przegięli. Następnym razem sugeruję im spisywać wchodzących z dowodów...
rozumiem że trzepali na wejściu? czego niby nie wolno było wnosić?
Ja wjechałem na teren łódzkim ikarusem i nikt mi niczego nie sprawdzał.
Na powrocie również. Chyba potraktowali jak pracowników.
Mnie tam nikt niczego nie sprawdzał - ani przy wejściu, ani przy wyjściu. Mimo, że na R-4 byłem z plecakiem. I to w takim stroju, w którym wybitnie nie przypominałem pracownika komunikacji miejskiej Niemniej jeśli to prawda, to faktycznie nieładnie ze strony TW. Aczkolwiek firma ta często ma jakieś różne dziwne pomysły... Ewentualnie jest jeszcze jedna opcja - to firma ochroniarska sobie coś takiego wymyśliła. /kl
Firma ochrony - ta obecna ma takie zagrywki, nawet nas sprawdzają czasami. Kilka lat temu za czasów Ediego każdy wyjeżdżający z zakładu samochodzik musiał otwierać obowiązkowo bagażnik do kontroli. Sprawdzano nawet wnętrze autobusu nocnego zawracającego na terenie R-4.
Podobno kradną. No- nie ochrona, tylko ludzie. Jacy ludzie ? nic nie wiadomo. Ale co kradną ? też nikt nie potrafi powiedzieć. Jednak sprawdzanie gościom plecaków to z całą pewnością wstyd. Bo niby co takiego mógłby ukraść turysta ? każdy element tramwaju jest bardzo ciężki i nawet od podłogi ciężko oderwać.
Czyli MATPOL rulez! ;] Zwłaszcza, że wczoraj goście standardowo byłi wpuszczani tylko na wydzielony teren. Z którego primo - nie było za bardzo czego wynosić. I secundo - były tam dziesiątki ludzi (w tym właśnie ochrona), więc nawet jakby ktoś bardzo chciał, to i tak nie było jak. Natomiast "akcje" z otwieraniem bagażników zdarzają się do dziś - jakiś czas temu przeżyłem to na innym zakładzie. A już sprawdzanie pojazdów linii N44 - mistrzostwo świata. W głupocie! /kl
Wychodzimy z zakładu wieczorem. Kolega otrzymał paczkę herbaty na którą mamy przydział. Pudełko wielkości 2 zgrzewek piwa, zatrzymano nas. Co wynosicie ? odp: Herbatę !. Mówię do strażnika przecież pisze na etykiecie, a nawet pachnie. Ale na paczce pisało po angielsku więc nie wiedział co pisze nie rozumiał, musiał sprawdzić.
Ale to sprawdzanie było na wejściu, nie na wyjściu. Tłumaczyli, że "tu są dzieci i ktoś może wnieść coś niebezpiecznego". Takich imprez i festynów organizuje się setki i nikt nikogo nie sprawdza, "bo są dzieci". Ćwoków i prostaków zatrudniają, bo nie sądzę żeby to był wymysł TW.
taaa... kibole Lecha i Legii wniosą race i odpalą na zajezdni, albo lepiej - ustawkę sobie zorganizują a z tramwajów zrobią barykady
No cóż, widać ktoś musiał się wykazać... W każdym razie marketingowo dobrze to nie wygląda. /kl
Nie mniej jednak na pochwałę zasługują sami pracownicy TW, zwłaszcza obsługujący szlifierkę, unimoga, wóz wieżowy i żuraw, bardzo chętnie i szczegółowo odpowiadali na pytania. Szacunek.