Jesteś niezalogowany | Zaloguj się | Zarejestruj się
Wynika to wprost z bardzo rozwiniętego rynku nieruchomości - niewielka podaż gruntów w atrakcyjnych lokalizacjach powoduje chęć jak najlepszego ich wykorzystania. W polskich miastach natomiast wciąż straszy duch czasów słusznie minionych, kiedy to w systemie nakazowo-rozdzielczym miało miejsce swobodne gospodarowanie ziemią, czego efektem są właśnie olbrzymie tereny niezagospodarowane, często w centrach miast.
Tak, a drugą rzeczą jest charakterystyczna zmiana przepisów prawnych po wojnie - nie wiem jak to dokładnie wyglądało, ale słyszałem, że przed wojną istniał zapis regulujący zabudowę w miastach i wyraźnie wyróżniał gęstość zabudowy miejskiej od wiejskiej, natomiast w PRL zrównano tę różnicę, przez co zabudowa miejska według pewnych kryteriów stała się właściwie wiejską. Ale zastanawiam się czy to wada czy zaleta? Na zachodzie właśnie narzeka się, że miasta są przytłaczające i nieprzyjazne z powodu braku przestrzeni, z kolei wielu turystów ocenia polskie miasta jako przestrzenne i pełne zieleni, na co my nie umiemy zwrócić uwagi.